Wiosenny wieczorek
Historia jednego zdjęcia…
Ciepły wiosenny wieczorek, siedzę w domu i tu nagle telefon od Fifsona:
-„Siema, idziemy na deskę.”
-„Siema, no nie wiem, po chorobie jestem.”
-„Kurde, to bierz aparat i będziesz robił foty!”
-„No nie wiem, nie chcę mi się.”
-„ Co cipą jesteś? Dawaj ruszaj tyłek i idziemy, teraz z Lucianem (tak pies się nazywa) do Ciebie podejdziemy.” -„Kuuurde, no dobra, już się zbieram.” Wychodzę, a tam – ciepłe powietrze, słońce już zniknęło za horyzontem(tak-tak, Ziemia nie płaska 😀), ale jeszcze trochę daje światła, w ręku aparat i od razu się pojawia 1000 kompozycji w głowie, ja się cieszę, dusza śpiewa „Bob Dylan – Like a Rolling Stone”. Tak i powstają te zdjęcia.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
Bez kategorii. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.